Ludzie bezdomni

13 pięter to chyba najgłośniejsza książka ostatnich tygodni. Podobno Wydawnictwo Czarne musiało szybko robić dodruk. Na Instagramie po wpisaniu: #13pięter wyskakuje kilkadziesiąt zdjęć czytelników, którzy uporali się z reportażem Filipa Springera. Czasownik: "uporali się" nie jest w tym wypadku bynajmniej przesadą. Sama musiałam książkę odchorować.

Pierwsza część obala mit Warszawy w Dwudziestoleciu. Stolica wówczas nie była tylko miastem pędzącym ku nowoczesności, mającym klasę i styl. Była też miejscem wielu kontrastów i niesprawiedliwości społecznych. Miłośnicy epoki potrafią wskazać tylko jej dobre cechy, zapominając, że to tylko niewielki fragment ówczesnej rzeczywistości. Grupka ideowych socjalistów zebrała się wówczas, by walczyć o ludzką godność. Kilkadziesiąt stron poświęcił Filip Springer na wnikliwe badanie ich historii i działań. Niestety - wszystko się kończy. I bynajmniej nie tyle wybuchem II wojny światowej, co bilansem epoki: dwadzieścia lat pracy Toeplitza i Tołpińskiego na rzecz budowy mieszkań socjalnych (a co za tym idzie-polepszenia się statusu społecznego robotników) stanowiło zaledwie 5 procent wszystkich wybudowanych w tym czasie mieszkań. Doprawdy budujące.

No, dobrze. Ale co z tą hucznie zapowiadaną przez wydawnictwo demaskacją polityki mieszkaniowej Rzeczpospolitej? Jest jej aż nadto. Tytułowe 13 pięter plus: Fundamenty, Piwnica, Kontener i Garaż - wszystkie te rozdziały są dowodem na to, że od stu lat w polskiej polityce nic się nie zmieniło. Młodzi, starzy, małżeństwa, single, rodziny wielodzietne, i ci bezdzietni - oni wszyscy od lat walczą o prawo do swojego własnego kąta, po drodze zatracając godność ludzką. Mówi się, że we współczesnej Polsce nie ma niewolników. Kto jeszcze w to wierzy powinien sięgnąć po najnowszą książkę Filipa Springera. Niech przeczyta o bajońskich cenach za wynajem zagrzybiałych klitek, nieprawdopodobnych wymaganiach bankowych podczas próby zaciągnięcia kredytu hipotecznego, oszukanych "frankowiczach", oraz o brutalnych czyścicielach wielkomiejskich kamienic. 
Ten reportaż boli. Boli jego smutna prawda: państwo nie czuje się zobligowane do pomocy, a jedyne co robi, to zachęca to brania kredytów bankowych (programy Rodzina na Swoim i Mieszkanie dla Młodych). Kolejny rządy wmówiły nam, że mieszkanie jest przywilejem, a nie (jak powinno być) -prawem. W jaki sposób świadczy to o rozwoju cywilizacyjnym państwa, tego już możemy domyślić się sami.

W Podziekowaniach umieszczonych na końcu książki, Filip Springer pisze: "Pisząc o problemie mieszkaniowym w Polsce, dość łatwo wpaść w rewolucyjny szał". Nie da się zaprzeczyć. Ale po przeczytaniu 13 pięter ten szał jest już nie do ugaszenia.


Komentarze

Popularne posty