Jak spędzić Walentynki?

Dzisiejszy wpis jest z kategorii tych lifestylowych. Otóż radzę w nim jak spędzić dzisiejszy Dzień Zakochanych. No, może nie tyle napiszę jak najlepiej jest go spędzić. Raczej skupię się na kwestii: z kim. Bo chyba nikt byle kogo w Walentynki gościć u siebie szczególnie nie pragnie.
Oto lista idealnych mężczyzn, z którymi należy dziś świętować:

Harry Potter
W przypadku Harrego to może okazać się niewypałem, bowiem w Zakonie Feniksa dobitnie dał świadectwo temu, jak bardzo potrafi zepsuć dziewczynie Walentynki (biedna Cho Chang!). Ale gdy odsuniemy ten fakt, to jawi nam się po prostu ideał. Bogaty, odważny, sławny. Podobno przystojny (jeśli wierzyć JK Rowling). Na dodatek ma jedenastocalową różdżkę. 
A jeśli sam Harry nie przekonuje, bo jest zbyt idealny, to zawsze można darzyć dziś uczuciem takiego na przykład niejednoznacznego Draco Malfoya. Albo Snape'a, bo przecież Snape Always.

Bohun/Skrzetuski
Odwieczna walka tych bohaterów przeniosła się również na poziom pozaliteracki. Otóż odkąd sięgam pamięcią każda czytelniczka Ogniem i mieczem miała osobiste zdanie w tej kwestii. Gdyby przeprowadzić badania, to wyniknie z nich, że miażdżącą przewagę miałby Bohun. Ale to od zawsze
wiadomo, że baba to marzy o takim dzikim mężczyźnie, a gdy im się taki trafi, to potem łzy wylewa na podołek. Ja wybiegam w przyszłość, dlatego moim sercem zawładnął Skrzetuski. Nie odwali mu nagle, wiadomo czego się można po nim spodziewać, a i konszachtów z siłami nieczystymi nie ma. Najlepiej gdyby miał twarz młodego Michała Żebrowskiego, bo komu by się chciało dziś czytać to opasłe tomiszcze.

Stachu Przybyszewski
Gdyby Walentynki przestać traktować jako święto miłości, a zacząć dostrzegać w nim elementy pierwotnej seksualności, to Stachu byłby idealnym towarzyszem. Na pewno nudy przy nim nie zaznasz (jak wynika z  Moich współczesnych). Tylko trzeba uważać na jego byłe kochanki, bo z zazdrości zdolne są do wszystkiego.
zaznasz, to jeszcze pokaże Ci jakieś sztuczki, dodatkowo skołuje alkohol. Nic tylko brać. I Chopina zagra (o ile załatwisz mu fortepian, bo z kaską u niego kruchutko i nie stać go na Steinwaya), i mazura zatańczy, a nawet o Tobie coś wspomni w



Doctor
Najlepiej Dziesiąty. Może i serce ma zajęte przez Rose, ale przynajmniej miło popatrzeć. Nie dość, że przeżyjecie szaloną i niebezpieczną przygodę, to jeszcze nauczy Cię jak być człowiekiem. A jak ładnie poprosisz, to pokaże kosmos. Albo dinozaury. Albo Nowy Nowy Jork. Może się zdarzyć, że nawet wszystko skończy się całusem, jednak Doctor jest Doctorem, więc nie wolno robić sobie nadziei. Bo po pierwsze: Rose, a po drugie: w pewnym momencie zostawi Cię za sobą.
Ale jest zniewalający, więc w Walentynkijak znalazł.



Jeden dzień, cztery możliwości. Do listy można dodać Gilberta (Ania z Zielonego Wzgórza), Kmicica (Potop), Marka Darcy'ego (raczej z Bridget Jones, bo ten oryginalny z Dumy i uprzedzenia to aseksualny buc), a także Jana Bohatyrowicza (Nad Niemnem). 
Także książki i piloty w dłoń! To będą udane Walentynki.


Komentarze

Popularne posty